W XVIII wieku Rzeczpospolita była tyglem narodów i wyznań. Wśród nich Żydzi pełnili niepoślednią rolę, głównie na ziemiach wschodnich. Tam właśnie narodził się niezwykły ruch religijny – chasydyzm, odwołujący się do mistycznej więzi z Bogiem, chwalący Go śpiewem i tańcem. Szczególną czcią chasydzi obdarzali tzw. cadyków, czyli świątobliwych. Byli to mędrcy, do których udawano się po rady w sprawach wiary i życia codziennego; ufano, że mają dar sprawiania cudów. Z biegiem lat wielu cadyków założyło swoiste dynastie. Dawid Biderman (lub Lelower) był właśnie jednym z takich mędrców. Urodził się w Lelowie w 1746 roku; tamże zmarł - 28 stycznia 1814. Sława jego nie znała granic. Ponoć nawet Napoleonowi przepowiedział klęskę w Rosji. I choć jego syn przeniósł siedzibę dynastii do Jerozolimy, do lelowskiego grobu (czyli ohelu) cadyka pielgrzymowali chasydzi aż do wybuchu II wojny światowej. Zdawało się, że holocaust zniweczył tę tradycję. W 1988 roku odżyła jednak na nowo. Odnaleziono wówczas grób cadyka na... zapleczu jednego ze sklepów Gminnej Spółdzielni (przed laty był to teren żydowskiego cmentarza). Odtąd, corocznie, zimą pojawiają się w Lelowie charakterystyczni, na czarno ubrani, pielgrzymi. Przybywają, by od czwartkowego wieczoru, poprzez szabat, świętować tzw. jorcajt (rocznicę śmierci). Modlą się, śpiewają i tańczą, a na grobie cadyka pozostawiają karteczki z wypisanymi prośbami. Od niedawna teren z ohelem cadyka Bidermana należy do żydowskiej fundacji. Zabudowania Gminnej Spółdzielni na terenie cmentarza zburzono, a ohel cadyka umieszczono w nowo zbudowanym niewielkim budyneczku. W sąsiedztwie znajduje się dawna synagoga, użytkowana w czasie dorocznego jorcajt.
do uzgodnienia telefonicznie