Wydarzenia w pobliżu
2025-06-01
0.46 km
Katowice
2025-05-29
0.56 km
Katowice
2025-10-01
0.72 km
Katowice
2025-06-08
0.81 km
Katowice
2025-06-19
1.21 km
Katowice
2025-05-31
1.40 km
Katowice
2025-06-01
1.46 km
Katowice
2025-07-19
2.17 km
Chorzów
2025-05-31
2.51 km
Chorzów
2025-07-12
2.51 km
Chorzów
2025-07-26
2.51 km
Chorzów
2025-08-09
2.51 km
Katowice
2025-05-30
3.26 km
Chorzów
2025-06-19
3.59 km
Chorzów
2025-08-21
4.25 km
Chorzów
2025-09-19
4.31 km
Sosnowiec
2025-06-06
9.91 km
Dąbrowa Górnicza
2025-05-31
12.56 km
Tychy
2025-04-16
12.94 km
Tychy
2025-06-28
14.27 km
Zabrze
2025-06-13
14.30 km
Tychy
2025-05-31
17.08 km
Gliwice
2025-06-01
21.55 km
Gliwice
2025-05-30
22.68 km
Siewierz
2025-06-13
25.00 km
Siewierz
2025-06-07
25.07 km
Bukowno
2025-06-14
28.99 km

Wystawa fotografii Jerzy Kleszcz “Duch sportu”

Miejscowość:
Katowice
Odsłuchaj tekst
Dodaj do planera

Związek Polskich Artystów Fotografików Okręg Śląski zaprasza 10 maja 2017 o godz 18.30 na wernisaż wystawy Jerzy Kleszcz “Duch sportu”. Wernisaż odbędzie się w Galerii Katowice mieszczącej się w Katowicach przy ul. Św. Jana 10 (II piętro). Wystawę można oglądać do 2 czerwca 2017 w środy, czwartki i piątki w godzinach od 17.00 do 20.00.
Kuratorem wystawy jest Grzegorz Klatka.

Urodziłem się 58 lat temu. Po raz pierwszy “ugryzłem” aparat fotograficzny jako proste 12-letnie pachole i po dziś dzień cierpię w tym nałogu.
Zawodowo zacząłem pracować w 1983 roku w regionalnym tygodniku “Wiadomości Zagłębia “. Rok jeden, bardzo ściśle, współpracowałem z Centralną Agencją Fotograficzną w Katowicach, pod okiem Stanisława Jakubowskiego.
I nagle trafił się wakat w katowickim Sporcie. Był rok ’88, pismo ogólnopolskie, ludzkie pieniądze .
Zawsze byłem zimny sportowo, nie lubiłem kibolstwa, toteż sport, ruch, emocje, wszelkiego rodzaju igrzyska fotografowało mi się znakomicie. W międzyczasie postudiowałem w instytucie dziennikarstwa Uniwersytetu Warszawskiego. Krach systemu sprawił, że nowym wydawcą Sportu został Szwajcar Jürg Marquard. Wtedy zaczęła się moja nowa przygoda z fotografią. Zostałem szefem agencji fotograficznej ”panorama” obsługującej wszystkie katowickie tytuły szwajcara, tj.: Sport, Panorama, Ekran, Dziennik Śląski. Produkowaliśmy także reklamy prasowe. Po raz pierwszy miałem okazję poważnie popracować w studio. Ładne kobitki i moda zdominowały wtedy moją robotę. Sielanka trwała tylko kilka lat i z powrotem wróciłem na areny sportowe. Tym razem do obsługi włączono mi, oprócz Sportu, krakowskie Tempo i Przegląd Sportowy, do którego przeszedłem na stałe w 2004 r. Ostatnie lata, aż do momentu gdy zmogła mnie choroba, pracowałem w dziale sportowym Faktu i agencji fotograficznej Newspix w wyd. Ringer Axel Springer Polska. Wyspecjalizowałem się w fotografowaniu sportów zimowych. Bylem na ponad 200 zawodach pucharu świata w skokach narciarskich, 3 zimowych igrzyskach olimpijskich, 4 nordyckich mistrzostwach świata. W 2006 roku na konkursie Grand Press Foto w kat. Sport, zgarnąłem za jednym zamachem 1 i 2 nagrodę. Moją pracę przerwała choroba. Pozostało mi kilkadziesiąt tysięcy zdjęć. No i dobra…

Jurka Kleszcza poznałem w 1993 lub 4 roku, w dziale fotograficznym redakcji Sportu i Panoramy Śląskiej gdzie trafiłem jako uczeń technikum fotograficznego w charakterze praktykanta. W tym czasie w dziale pracowało czterech fotografów: najstarszy Józef Wróbel był dżentelmenem o wiecznie rumianej cerze i cholerycznym usposobieniu; Józef Wolny, lekko flegmatyczny, z popiersiem antycznego filozofa oraz najmłodszy z nich, Marek Wachowicz — przystojniak, mieszanka gangstera z oficerem wydziału kryminalnego z polskich seriali telewizyjnych. Był głośny, wulgarny i lubił się obnosić z bronią (tzw. “klamką”) chyba bardziej niż z kamerą. Tym towarzystwem zarządzał Jurek Kleszcz a zdecydowanie nie było to towarzystwo wzajemnej adoracji.
Sam dział foto w katowickiej redakcji składał się z przestronnego biura z długim, podkowiastym stołem, prymitywnego studia fotograficznego na jednym końcu pomieszczenia i śmierdzącej chemikaliami kanciapy na drugim. W kanciapie znajdowała się ciemnia. Nigdzie nie było okien. Wszystko to wyglądało tymczasowo i ponuro jak na dział “kreatywny”. Najbardziej zaimprowizowaną i zapuszczoną częścią biura było archiwum fotograficzne. Mieściło się w kilku blaszanych szafach, mniej więcej takich jakie się znajdowało w szatniach dla robotników w dowolnej kopalni w regionie. Wewnątrz szaf kłębiły się setki zwojów czarno-białych klisz z różnych imprez sportowych. Raj dla archiwisty, przekleństwo dla sprzątaczki. Gdy filmy, przez niedomknięte drzwi próbowały same wydostać się na zewnątrz, szef wykonywał zamaszysty gest nogą, żeby udaremnić “przeciek” informacji.
Dla Jurka liczył się tylko aktualny materiał. Przeszłość w negatywach nie istniała. Owszem, czasem ktoś się po nią upomniał. Wpadał do działu kolega “długopis” i mówił: “Jurek, daj jakiegoś Hajtę, jedzie do Niemiec, potrzebny pion na jedynkę”. Wtedy szef zanurzał po łokieć rękę do szafy wyciągał dwa, trzy zwoje, przecierał o spodnie, podnosił do lampy: “o, jest dobra klatka”.
Fotografowaliśmy wszelkie możliwe imprezy sportowe z przewagą piłki nożnej. Jurek miał nosa na stadionie, wiedział gdzie się ustawić i co się może zdarzyć ale nie istniał priorytet szefa w kolejce do publikacji. Jeśli on przegapił sytuację, którą ja sfotografowałem, słał moje zdjęcia do druku w pierwszej kolejności.
Po wieczornych meczach pędziliśmy do redakcji bo drukarnia już “grzała” maszyny. Jurek wołał filmy w 5–7 minut w mocno stężonej chemii (tzw. “zupie”). Dalej szybkie suszenie i wpół mokra klisza wędrowała do powiększalnika. Dwadzieścia minut po naszym powrocie pierwsze odbitki leżały już na stole. Gdy było po wszystkim, szef lekko cynicznym tonem wygłaszał swoją ulubioną sentencję: “No mały, wykonaliśmy kawał dobrej i nikomu niepotrzebnej roboty” i otwierał butelkę whisky lub piwa, z którego ja dostawałem piankę.
Moja miesięczna praktyka szybko upłynęła. Ostatniego dnia “zajęć” przyniosłem dobry trunek w podzięce dla szefa. Powiedział: “Nie mały, oddaj mamie. Jak skończysz szkołę i zaczniesz zarabiać sam postawisz”. Jakiś czas później zadzwonił telefon: “Jadę na mecz, może chcesz się wybrać?”.

I tak przez kolejne trzy lata telefon dzwonił regularnie a szef zabierał mnie wszędzie tam gdzie sam jeździł. Poznałem Jurka wraz z jego dziwacznymi, jak mi się wtedy wydawało, poglądami. Poznałem najbliższą rodzinę (odwiedzaliśmy jego mamę i sparaliżowanego ojca w domu Łazach) i przyjaciół, a przede wszystkim jego pracę, która wkrótce stała się także i moją. Nie znałem jedynie Jurka zdjęć, oprócz tych, które pojawiały się w gazecie.
W 2014 roku Jurek z niewydolnością oddechową wylądował w szpitalu. Uznaliśmy obaj, że to sprzyjający moment aby przejrzeć jego archiwa, a przynajmniej tą część, która powstała cyfrowo bo wspomniane szafy pewnie gniją wraz z cenną zawartością na jakimś śmietnisku. To co zobaczyłem w Jurka zdjęciach nie odbiegało od jego krytycznego stosunku do rzeczywistości. Kleszcz, fotoreporter sportowy, daleko wyszedł poza przedstawienia sportu znane z prasy bądź telewizji. Choć większość swojej fotograficznej “kariery” spędził w pogoni za urodzonymi zwycięzcami, idolami tłumów, ikonami polskiego sportu to uważam, że on sam jest fotografem tych przegranych. Jego uwagę prędzej przykuwa niepowodzenie, potknięcie, gorycz porażki niż euforia zwycięstwa. Zawsze wtedy kiedy kibice z trwogą zakrywają oczy, Jurek ma je szeroko otwarte. W swoich zdjęciach demitologizuje herosów, ośmiesza subkulturę
i biznes, które na nich wyrosły. A biznes boi się gorzkiej prawdy jak diabeł święconej wody. Być może dlatego większa część Jurka obserwacji nie znalazła miejsca na łamach.
Prywatnie, ulubioną dyscypliną Kleszcza jest mierzenie z broni krótkiej do nieruchomego celu z pozycji możliwie wygodnej. Jest typem niegroźnego militarysty. Gdy podupadł na zdrowiu w obawie o swoje i innych bezpieczeństwo oddał zezwolenie na broń palną i kupił wiatrówkę. Pozostała mu jego główna broń: ostre widzenie.

Serdecznie zapraszamy.

źródło: www.zpaf.katowice.pl

Twoja ocena:
Ocena: 0.0 (Oddano 0 głosy)
Wyświetlenia:  13
Lokalizacja:

Ul. Świętego Jana 10
Katowice
Gmina: Katowice
Powiat: Katowice


Region turystyczny: 
Śląsk
Kategoria: 
Wydarzenia

Data wydarzenia: 
16:30 10/05/2017 - 18:00 02/06/2017
Kontakt:
Telefon: +48 602 108 563

Strona internetowa: www.zpaf.katowice.pl
Dodaj do planera
POI
Informacja turystyczna 
Aktywnie 
Dziedzictwo kulturowe 
Przyroda 
Biuro podróży 
Gastronomia 
Nocleg 
Oferta turystyczna 
Rozrywka 
Wypożyczalnia 
Zdrowie i uroda 
Centra kongresowo wystawiennicze 
Trasa
Trasa
Szlak znakowany
Do startu
Do mety
PDF
KML
GPX