Dzieła mistrza i uczniów wypełnią muzealną wystawę
Ekspozycja jest pokłosiem współpracy artystki, pedagoga Justyny Taszka-Michalskiej i adeptów pracowni rysunku i malarstwa Liceum Plastycznego w Wodzisławiu Śląskim.
Wernisaż „Dialogos”, bo takim tytułem okraszono wystawę, miał miejsce w Muzeum
1 lutego. Zaprezentowano na nim dwa cykle malarstwa olejnego projektantki oraz prace jej uczniów. Pierwszy cykl nosi tytuł „Człowiek i wnętrze” i jest wynikiem inspiracji malarki architekturą Szkocji i Londynu. - Drugi to „Człowiek i miasto”, który jest refleksją nad pięknem widzianym przez szklane okno – mówi Justyna Taszka-Michalska.
Artystka pochodzi z Raciborza. Przygodę ze sztuką rozpoczęła w liceum. Szukając właściwego kierunku edukacji zdecydowała się na bielskie Liceum Plastyczne. I nigdy tego wyboru nie żałowała, choć to droga i czasochłonna pasja.
Jest także absolwentką raciborskiej Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej, gdzie obroniła dyplom z zakresu projektowania graficznego i aneks z malarstwa. Tytuł magistra sztuki, na specjalności malarska kreacja obrazu, uzyskała na Uniwersytecie Śląskim. Jest laureatką przeglądów artystycznych. Jej prace wypełniają zbiory prywatne nie tylko w Polsce, ale i w Holandii, Anglii czy w Niemczech.
Jak mówi artystka, obrazy, jakie wodzisławianie mogą zobaczyć w Muzeum, tworzą wystawę retrospektywną. - Są swoistym dialogiem. Artysta jest źródłem dzieła, dzieło jest źródłem artysty – zaznacza Taszka-Michalska. - Ta niecodzienna wystawa postawiła mnie w podwójnej roli malarki i pedagoga. To naturalny porządek rzeczy, że promuje się dzieła swoich podopiecznych. Taka jest rola mistrza. Im szybciej będą mieli oni okazję pokazywać swoje prace w galerii, tym łatwiej odnajdą swoją artystyczną drogę – mówi artystka.
Wyjątkowe dzieła można oglądać do końca lutego. Warto sprawdzi, jak dopiero początkujący młodzi artyści próbują nawiązać do dzieł swojego mistrza – Justyny Taszka-Michalskiej.
Magdalena Szymańska, Gazeta Wodzisławska
Lubię to! · · Udostępnij
Gazeta Wodzisławska lubi to..
Napisz komentarz…
.
.
.
.
.
.
.
.