Zatopiona kopalnia

Autor:
Edward Wieczorek
Data publikacji:
11 Kwiecień 2018
Odsłuchaj tekst

Tajemnicza kopalnia

 

Fragment ruin kopalni rud żelaza "Bibiela"

W głębi lasu, na tzw. Pasiekach, 6 km na północny wschód od Miasteczka Śląskiego leży zatopiona kopalnia rud żelaza „Bibiela”. Zbudowano ją po odkryciu w l880 r. bogatych złóż rud żelaza oraz ołowiu z domieszką srebra i uruchomiono w 1889 r. Tereny górnicze były dość rozległe (ponoć sięgały aż po okolice Lublińca), a pokłady kruszcu osiągały miąższość od 4 do 16 metrów grubości, lokując kopalnię wśród najbogatszych pól górniczych w Europie.
Rudy wydobywano metodą upadową, drążąc szyby do głębokości 90 metrów. Niestety, od początku towarzyszyła wydobyciu woda. Do jej bieżącego usuwania używano 8 pomp parowych. W kopalni pracowało 700 robotników, a urobek wywożono koleją wąskotorową do stacji kolejowej w Miasteczku Śląskim.


Katastrofa

Przez 28 lat eksploatacji kopalnię czterokrotnie zalewała woda, ale pompy wirowe o wydajności 29 m3 na minutę dawały sobie z nią radę. Katastrofa przyszła niespodziewanie.
17 czerwca 1917 r. o 11.00 zauważono w jednej ze sztolni większy przypływ wody, który udało się ustabilizować. Jednak o 14.00 nastąpił huk i kopalnię zaczął zalewać rwący potok wody. Woda wyrywała fragmenty ścian, waliła stropy, a górnikom wkrótce zaczęła sięgać do kolan. Dzięki temu, że szyb był bity upadową, wszystkim pracującym na dole górnikom udało się uciec. W ciągu dwóch godzin cała kopalnia – łącznie z maszynami i urządzeniami – została zalana. 700 górników straciło pracę, a ludzie orzekli, że była to kara boża.

Rowerowa rajza

Wysiadając z rowerem na stacji kolejowej Miasteczko Śląskie wyznaczyłem sobie cel – Pasieki. Jego osiągnięcie ułatwiła mi mapa turystyczna „Szlak rowerowy >Leśno Rajza<”. Wyzerowałem licznik, sprawdziłem sakwy i ruszyłem. Niedaleko. Trudno bowiem jechać przez Miasteczko i pominąć drewniany kościół Wniebowzięcia NMP , leżący niespełna 2 km od stacji kolejowej.
Kościół jest na co dzień zamknięty, ale bez problemu można go obejść i obfotografować


Kościół Wniebowzięcia NMP w Miasteczku Śląskim

Zbudowano go, podobnie jak wolno stojącą dzwonnicę, w 1666 r. i do 1908 r. był kościołem filialnym (parafii w sąsiednim Żyglinie). Kiedy zbudowano nowy neogotycki kościół proj. Oskara Hossfelda, ustanowiono w Miasteczku samodzielną parafię (1914).
Używany sporadycznie kościół drewniany jest zadbany i w 2001 r. trafił na Szlak Architektury Drewnianej Województwa Śląskiego.
Opuszczając Miasteczko Śląskie, rzucam jeszcze okiem na rynek z ratuszem z początku XX w. i spichlerz dworski z 1795 r., zaadaptowany na restaurację.


Rynek w Miasteczku Śląskim


Miasteczko Śląskie dawny spichlerz dworski z 1795 r.

Przeciąłem drogę wojewódzką 908 (Tarnowskie Góry – Częstochowa) i za stacją benzynową zagłębiłem się w las. Sęk w tym, że niewłaściwą przesieką. Oznakowana na żółto „rajza” do Pasiek poszła trochę bardziej na północny wschód, ja zaś pociągnąłem rowerem prosto w kierunku wschodnim. Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Wylądowałem w Bibieli, sołectwie Miasteczka Śląskiego. Tu znajduje się malowniczy dworek myśliwski świerklanieckich Donnersmarcków z 1890 r., nazywany też „gierkówką”, bo w latach 70. przejęty został przez Komitet Wojewódzki Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej (dziś w rękach prywatnych).


Bibiela, dawny dworek myśliwski świerklanieckich Donnersmarcków

Z Bibieli podjechałem kawałeczek za niebieskimi znakami do trasy żółtej, skręciłem w lewo i po kilkuset metrach byłem przy ruinach kopalni „Bibiela”, w pobliżu której urządzono miejsce odpoczynkowe i postawiono tablice informacyjne o owym tajemniczym (teraz już nie tajemniczym) miejscu.Schowałem rower w krzakach i powłóczyłem się po ruinach, wykrotach i nasypach. Zajrzałem też nad malownicze jeziorka, nazywane Pasieki, które utworzyły się w miejscu zatopionej kopalni.

Pasieki - fragmenty ruin kopalni rud żelaza "Bibiela"

Pasieki - zatopiona kopalnia rud żelaza "Bibiela"

Cały ich kompleks obejmuje kilkanaście oczek wodnych, z których większe posiadają swoje nazwy (Morskie Oko, Staw Rybny). Ich poziom znacznie obniżył się po 1955 r., kiedy w Bibieli uruchomiono ujęcie wody głębinowej z podziemnego zbiornika Myszków-Lubliniec. To właśnie ów zbiornik stanął na przeszkodzie ponownego uruchomienia kopalni. Szacuje się, że dwie trzecie zasobów kruszców pozostały pod ziemią, jednak badania prowadzone w okresie międzywojennym wykazały, że tej ilości wód, jaka zalewa podziemie, nie da się odpompować.

Spod zalanej kopalni wróciłem do niebieskiego szlaku i przez Kolonię Woźnicką dotarłem do Zielonej i dwóch zbiorników, nazwanych Zalewem Zielona . Mniejszy z nich (20 ha) powstał w średniowieczu przez zalanie wodą dawnych wyrobisk górniczych i nosił miano Kuźniczego Stawu, a potem Zielińskiego Stawu. Drugi (60 ha) utworzono w latach 1970-71 poprzez spiętrzenie tamą Małej Panwi.

Kalety - Zielona, fragment zalewu

Kalety - Zielona, dawny pałacyk myśliwski świerklanieckich Donnersmarcków

Jadąc wzdłuż zbiorników dotarłem, do centrum z myśliwskim pałacem Donnersmarcków.
Donnersmarckowie ze Świerklańca nabyli lasy w okolicy Lubszy, Woźnik i Kalet w latach 1833-1859. Ich zarządem zajmowało się Nadleśnictwo, które w 1859 r. przeniesiono z Lubszy do Zielonej. W latach 1860-1861 Guido Henckel w sąsiedztwie Nadleśnictwa wzniósł pałacyk myśliwski, otoczony parkiem. Podczas II wojny światowej w pałacu stacjonowało wojsko, a po wojnie urządzono w jego sąsiedztwie bazę Ośrodka Transportu Leśnego. Na parterze urządzono warsztaty ślusarskie i stolarnię. Zabudowano tokarki i inne ciężkie maszyny, a podłogi nasycono zużytym olejem i środkami grzybobójczymi. Bazę zlikwidowano z końcem 1991 r., a Nadleśnictwo sprzedało go w 2007 r. prywatnej firmie.

Nie mam czasu zaglądnąć do „Zajazdu u Rzepki” – celu licznych wycieczek szkolnych, kuligów i nie tylko (mini zoo, „Ścieżka do bobrów”), tylko obieram kierunek Kalety. Do centrum miasta prowadzi wygodna ścieżka rowerowa i po paru kilometrach jestem przy pozostałościach dawnej fabryki celulozy i papieru świerklanieckich Donnersmarcków. Zbudowana w 1884 r., specjalizowała się w produkcji papierów pakowych i worków do cementu, ale nie modernizowana od czasów II wojny światowej stała się nierentowna i przestarzała. Zlikwidowano ją w 1994 r. Dziś w sąsiedztwie stacji kolejowej straszą jej pozostałości, a ja patrząc na nie czekam na stacji na powrotny pociąg. Zrobiłem lajtowo niecałe 40 km, a razem z postojami, robieniem zdjęć, szukaniem atrakcji zajęło mi to 6 godzin.

 

 

Wyświetlenia:  2856
Twoja ocena:
Ocena: 0.0 (Oddano 0 głosy)