KOSTEK I BIURO RZECZY ZNALEZIONYCH

Autor:
rafal
Data publikacji:
17 Październik 2013
Odsłuchaj tekst
Od jakiegoś czasu na zamku zaczęły dziać się dziwne rzeczy. Najpierw zauważono, że znikają drobne przedmioty, takie jak: papierowe ręczniki, ścierki, śrubki, długopisy itp. Na początku nikt się tym za bardzo nie przejmował, ale kiedy zjawisko nasiliło się postanowiono zbadać sprawę. Najbardziej cierpiały na tym Monika i Danusia, które dbały o czystość i porządek na zamku. Ginęły rzeczy, które powinny być zawsze „pod ręką”. Nikomu nie przyszło do głowy, że nasz Kostek może mieć z tym coś wspólnego.
A wszystko zaczęło się, gdy Kostek znalazł parasol. Tak, parasol właśnie! Zwykle, gdy na zamku odbywały się jakieś imprezy i było dużo ludzi Kostek siedział grzecznie w skarbcu i czekał, aż wszystko się skończy i będzie już cicho. Udawał się wtedy na obchód. I pewnego dnia podczas takiego obchodu znalazł parasol. Leżał wciśnięty w kąt na sali konferencyjnej zasłonięty krzesłami. Ktoś musiał o nim zapomnieć. I Kostek postanowił go zabrać. Miał tylko jeden problem, gdzie schować parasol? Na szczęście nosił on od niedawna długą, czarną szatę i schował go pod pazuchę. Spodobało mu się to. Zaczął od tamtej pory zaglądać w każdy kąt zamku. I znajdował długopisy, kalendarzyki, guziki itp. Po jakimś czasie to wszystko zaczęło mu się nie mieścić pod płaszcz. Postanowił więc poszukać kryjówki na swoje skarby. I znalazł, ale nie możemy wam powiedzieć, gdzie umieścił wszystkie przedmioty bo to tajemnica!

Kostkowi tak spodobało się to „zbieractwo”, że stało się jego pasją. I wtedy właśnie zaczął przesadzać. Jeśli tylko ktoś, choć na chwile zostawił jakiś przedmiot bez opieki ani się obejrzał a już go nie było! Prawdziwy problem pojawił się, gdy zaczęły znikać elementy zamkowej kolekcji. Na zamku wzmożono czujność ale nic to nie dało. I wtedy Monika i Danusia postanowiły przygotować pułapkę na zamkowego złodziejaszka. Zostawiły na stoliku, na widocznym miejscu kapelusz. Był piękny z kokardką i z wikliny. Potem schowały się w rogu sali za windą i obserwowały co się będzie działo. Nie trwało to długo, aż pojawił się Kostek. Najpierw skradał się pomalutku rozglądając się czy nikt go nie widzi. Gdy już upewnił się, że droga wolna … hops! Dał susa po kapelusz i tyle go było widać.

- No i zagadka rozwiązana – powiedziała Monika.

Dziewczyny od razu udały się do skarbca. Tam zastały Kostka, który zdążył już ukryć swój łup.

- Kostek, co ty wyprawiasz!? – powiedziała Danusia – Oddaj ten kapelusz.

Gdyby Kostek mógł zmieniać kolory na twarzy pewnie zrobiłby się wtedy cały czerwony ze wstydu.

- Skąd wiecie o kapeluszu? – spytał.

- Wszystko widziałyśmy i teraz jesteśmy pewne, że pozostałe zniknięcia to też twoja sprawka.

- Ale ja nie zrobiłem nic złego – kajał się Kostek.

- Jak to nic złego? Kostku, myślisz, że zabieranie cudzych rzeczy to nic złego? Tak nie wolno robić!

- Macie racje, przepraszam, ja nie chciałem – Kostek prawie się rozpłakał z rozpaczy – Tak mnie wciągnęło to kolekcjonowanie nowych rzeczy, że chyba przekroczyłem pewne granice.

- Nie martw się, jeszcze wszystko da się naprawić – uspokoiła go Danusia – Musisz zrozumieć, że te rzeczy mają właściciela i ktoś może ich szukać. Pokaż nam te wszystkie skarby, które zebrałeś.

I Kostek grzecznie zaprowadził dziewczyny w miejsce, gdzie gromadził rzeczy. Czego tam nie było?! Danusia i Monika aż chwyciły się za głowę z wrażenia.

- No to czeka nas trochę pracy – westchnęła Monika.

I wszyscy razem zaczęli przeglądać i selekcjonować rzeczy. Część z nich wróciła od razu do zamkowej kolekcji. Sporo sprzętów odstawiono z powrotem na swoje miejsce i dziewczyny znów miały swoje narzędzia pracy. Wiele było przedmiotów, które rzeczywiście pogubili turyści podczas zwiedzania zamku. Ogłoszono więc po jakimś czasie, że zamek otwiera biuro rzeczy znalezionych i każdy mógł przyjść i sprawdzić czy jego rzeczy nie ma przypadkiem wśród tej oryginalnej kolekcji.

Kostek był bardzo zadowolony z wyników akcji. Bardzo przepraszał i obiecał, że nie będzie już przysparzał więcej takich kłopotów. Na szczęście wszystko skończyło się dobrze i to co złe, szybko zostało Kostkowi wybaczone a nasz przyjaciel dostał prawdziwą lekcję życia.

Fot. Marek Thiel

Twoja ocena:
Ocena: 0.0 (Oddano 0 głosy)
Wyświetlenia:  3